Kiedy patrzymy na ludzkość, jej historię, ewolucję człowieczeństwa często dostrzegamy lub odczuwamy negatywne formy zachowania się ludzi względem siebie. Ziemianie w każdej epoce potrafili wyrządzać sobie świadomą krzywdę, cierpienie a nawet współcześnie doprowadzają do ludobójstwa. A przecież drugie przykazanie mówi: “Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Nie da się więc zaprzeczyć, że w rodzaju ludzkim istnieje jakaś stała wada, która od wieków ma negatywny wpływ na drugiego człowieka. Wada ta, z pozoru niewinna, ale nadal obecna w codziennym życiu, jest przyczyną ciągłych nieporozumień, podziałów, życiowej niesprawiedliwości, niewolniczego systemu życia. Jest nią – jak wykażę – grzech pierworodny, którego poznanie stanowi klucz do zrozumienia zła w człowieku.
Młody człowiek za sprawą religii uczy się czegoś o istnieniu oraz przyczynie grzechu pierworodnego, lecz religie jak się przekonałem nie pociągają za sobą konkretnych działań, które pomogłyby mu w okresie dojrzałości pokonać w sobie zło i dzięki temu trwale udoskonalić życie społeczne – zmienić je na bezpieczne i bezkonfliktowe.
Systemy medyczne i religijne odpowiedzialne właśnie za pokonywanie zła współcześnie są zgodne, że przyczyna tej wady – choroby – w człowieku jest tak naprawdę nieznana, niemożliwa do pokonania. Ale czy aby na pewno? Takie stanowisko odgórnego myślenia reprezentowanego przez władzę i autorytety sprawia, że się jej nie bada, a tym samym uniemożliwia się młodym pokoleniom odkrycie metody jej pokonania. CDN.
źródło: Optymalizm.pl