Z punktu widzenia duchowego życie ziemskie jest etapem przejściowym, któremu towarzyszy proces doświadczania, nauki. Jaki sens miałoby twoje życie, gdyby miłość, którą tutaj odnalazłeś, nagle umarła, zginęła? A tak się przecież dzieje… Umierają najbliżsi, dziadkowie, rodzice, nawet dzieci – ci, których potem wspominamy jako światłość w naszym życiu, pamięci. Jak w tych sytuacjach wytłumaczyć, że cierpienie ma sens? Miłość zatem, której tutaj doświadczamy, którą odkrywamy, ma jedynie służyć w poznaniu wartości. Jej utrata za życia – śmierć rodziców, członków rodziny, a niekiedy rozstanie się i ponownie związanie z nowym człowiekiem – wpisana jest w naturalny program doskonalenia się człowieka. Smutek, który nas wtedy ogrania, ma uzmysłowić cenę, jaką płacimy za utratę miłości. Gdzież byłaby sprawiedliwość, kiedy czyniąc dobro w imieniu miłości, otrzymywalibyśmy za to zło? Dlaczego tak wielu poświęca się i ginie na tym świecie, by zachować dobro i przekazać te wartości następnym pokoleniom? Wiele osób pyta wtedy, gdzie ten Bóg?, i często wpadając w minimalizm, poddaje się negatywizmowi, mówiąc, że Boga nie ma. Odbierając sobie w ten sposób dostęp do energii życiowej, często wielu pozwala na to, aby przyczyniać się do krzywdy innych. Trzeba sobie wtedy uzmysłowić, że to tylko szkoła, której celem nadrzędnym jest podporządkowanie się woli Boga Ojca. A jaka jest wola Boga Ojca? To właśnie powinieneś sam odkryć.
5
0